25 lipca 1944 roku w Dziekanowie Niemieckim obecnie Polskim pojawiły się nieznane oddziały wojska kompletnie umundurowane w polskie mundury i bardzo dobrze uzbrojone, było to Zgrupowanie Stołpeckie pod dowództwem por. Góry Adolfa Pilcha. Zgrupowanie składało się z batalionu piechoty i dywizjonu kawalerii z taborami i szpitalem polowym. Liczące około 900 żołnierzy. Początkowo nie wiedziano co począć z owym wojskiem, przypuszczano bowiem, że może być to jakiś podstęp Niemców. Kpt. Szymon Józef Krzyczkowski dowódca VIII Rejonu Łęgów VII Obwodu Obroża postanowił przyjąć owo wojsko pod swoją komendę. Skierował ich w głąb puszczy do Wiersz i okolicznych miejscowości. W puszczy powstał w ten sposób obóz warowny obejmujący wsie Ławy, Łubiec, Roztokę, Kiścienne, Krogulec, Wędziszew, Brzozówkę, Truskawkę, Janówek, Pociechę, Zaborów Leśny oraz Wiersze. Później zwany potocznie Niepodległą Rzeczpospolitą Kampinoską. Po połączeniu z miejscowymi oddziałami Zgrupowanie, zostało przemianowane na pułk Palmiry – Młociny, a następnie w Grupę Kampinos Armii Krajowej.
Marian Podgóreczny: Zanim wybuchło powstanie w Warszawie podlegli Panu żołnierze, zwani tam Doliniakami, wyzwolili spod niemieckiej okupacji rozległy teren, wraz z zamieszkałą tam ludnością, kończąc oczyszczanie puszczy zwycięskim uderzeniem na wieś Aleksandrów doszczętnie znosząc z powierzchni ziemi, bez własnych strat, kwaterującą tam kompanię Wehrmachtu i tworząc Niepodległą Republikę Partyzancką, nazwaną po wojnie – Niepodległą Rzeczypospolitą Kampinoską. Przetrwała ona przez całe dwa miesiące Powstania Warszawskiego. W wyniku odniesionego zwycięstwa odniesionego w Aleksandrowie w przededniu wybuchu powstania, znowu przybyło broni i amunicji!
Adolf Pilch.: Istotnie. Można ją było jednak spożytkować lepiej.
M.P.: W jaki sposób?
A.P.: Porównajmy ilość i jakość uzbrojenia i amunicji, jaką przywieźliśmy z Kresów, uzupełnioną w Modlinie, z uzbrojeniem powstańców, Warszawy przed nastaniem godziny W, byliśmy najlepiej uzbrojoną jednostką w całej Warszawie. Uzbrojenie naszego zgrupowania równało się około połowie uzbrojenia całej powstańczej Warszawy. Gdyby wzięto to w Komendzie Głównej AK pod uwagę, można by było przemieścić do stolicy całą naszą piechotę plutonami względnie drużynami – zanim powstanie wybuchło. Skoro już tego nie dokonano, można było przecież wydać później rozkaz zniszczenia, na przykład stanowisk artylerii ciężkiej pod Pruszkowem. Rzecz była przez nas do przeprowadzenia, a to z pewnością odczuliby powstańcy.
M.P.: Nie wszystkich stać było na kmicicową fantazję. Skoro jednak rozmawiamy o tym, czy nie można było w większym stopniu wykorzystać zgrupowania, które pokonało tyle kilometrów by wziąć udział w Powstaniu Warszawskim, czy nie uważa Pan że nieudane przeprowadzenie ataku na lotnisko Bielańskie w pierwszym dniu powstania, przez słabo uzbrojone siły konspiracyjne VIII Rejonu AK, bez wykorzystania doskonale uzbrojonego Zgrupowania Nalibockiego było błędem. Zaprzepaszczono przecież istotny czynnik zaskoczenia?
A.P.: Pułkownik Szymon – Józef Krzyczkowski, który o godzinie W został powiadomiony niemal jednocześnie z wybuchem Powstania Warszawskiego, miał nie lada dylemat:
– albo zgodnie z wytycznymi przystąpić natychmiast do wykonania zadania siłami takimi, jakimi w tym czasie dysponował, zdając sobie sprawę z tego, że może nie osiągnąć powodzenia,
– albo opóźniając o kilka godzin wykonanie zadania uderzyć na lotnisko wszystkimi siłami, co dawało większe możliwości osiągnięcia powodzenia…
M.P.: Pułkownik Szymon zasłużył na wdzięczność wszystkich żołnierzy Zgrupowania Stołpecko-Nalibockiego za to, że przekonał Komendę Główną AK, iż pozostawienie ich pod swoją komendą na terenie Puszczy Kampinoskiej będzie bardziej pożyteczne, niż skierowanie ich do Borów Tucholskich, co było bezsensownym pomysłem. Dzięki temu, dzięki wspaniałym dowódcom wszystkich pododdziałów do najniższego szczebla włącznie, a w szczególności takim jak dowódca 27 Pułku Ułanów AK chorąży – rotmistrz Noc, Nieczaj – Zdzisław Nurkiewicz; dowódcy batalionu porucznik Dźwig – Witold Pełczyński, porucznik/ pułkownik Strzała-Witold Lenczewski dzięki wreszcie wszystkim żołnierzom, Batalion Stołpecki, jeden z najdłużej, bo od 3 czerwca 1943 roku do 17 stycznia 1945 roku walczących oddziałów partyzanckich Armii Krajowej, kontynuował swoje dni sławy i chwały na Ziemi Mazowieckiej i w samej Warszawie, a potem już w szczątkowym stanie na Ziemi Piotrkowsko-Opoczyńskiej.
Tam, pod Warszawą, kresowi żołnierze wspólnie z żołnierzami VIII Rejonu AK i ochotnikami przybyłymi z okolic, stoczyli 41 walk z wojskami okupacyjnymi, w tym 39 zwycięskich, eliminując z pola walki w okresie od 31 lipca 1944 do 27 września 1944 roku 896 zabitych i 365 rannych żołnierzy nieprzyjacielskich, przy własnych stratach 128 zabitych i 156 rannych. Tylko w dwóch natarciach na lotnisko Bielańskie nie osiągnięto zamierzonego celu. Pierwszy dowódca Grupy Kampinos kapitan/pułkownik Szymon – Józef Krzyczkowski ranny w drugim natarciu na lotnisko Bielańskie, przekazując Panu dowództwo Grupy Kampinos, już wówczas wystawił jakże chwalebną ocenę.
Do historii, podobnie jak rozbicie i zdobycie silnie obwarowanego rozbicie niemieckiego garnizonu w Iwieńcu przeszło zwycięstwo odniesione w nocy z 2 na 3 września 1944 roku przez garstkę Doliniaków pod Pańskim dowództwem, w Truskawiu, kończące pięciodniowe walki pozycyjne pod Pociechą, kiedy to dowodzony osobiście przez Pana 84 osobowy oddział ochotników rozbił doszczętnie, w wyniku brawurowego ataku, dwa bataliony nieprzyjacielskie eliminując z pola walki przeszło 500 zabitych i rannych/ przeciwników przy własnych stratach 6 zabitych i 10 rannych.
W wyniku tego zwycięstwa Niemcy do końca pobytu oddziału na terenie Puszczy Kampinoskiej nie odważyli się już ponowić ataków na tym odcinku.
Podobny sukces powtórzyła kawaleria Nurkiewicza w dniu 3 września 1944 roku w Marianowie uderzając, z Pańskiego rozkazu, na kwaterujący, tam oddział własowców. W wyniku ataku dwóch szwadronów 27 pułku ułanów wyeliminowano z pola walki zabijając 120 i 20 raniąc własowców przy własnych stratach: 1 zabity i 5 rannych. Ruchliwość oddziałów, szczególnie kawalerii sprawiła, że Niemcy sądzili, iż Grupa Kampinos liczy kilkanaście, ba kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy, a nawet – strach ma wielkie oczy – kilka własnych tankietek.
Bez precedensu w dziejach oddziałów partyzanckich AK było zdobycie w boju pod Truskakawiem działa i dwóch moździerzy, podobnie jak też bez precedensu było późniejsze zestrzelenie przez żołnierzy Grupy Kampinos samolotu niemieckiej Luftwaffe w dniu 29 września 1944 r. w bitwie pod Jaktorowem.
Bez Zgrupowania Nalibockiego niemożliwe byłyby walki zbrojne w okresie powstania warszawskiego na terenie Puszczy Kampinoskiej, gdyż jak wynika to z pisemnych rozkazów Komendy Głównej Armii Krajowej i Dowództwa Okręgu Warszawskiego przed powstaniem nie zamierzano w ogóle powoływać do życia Grupy Kampinos. Zabrakło podobnego zgrupowania w dwu najbliższych zachodnich rejonach obwodu warszawskiego /Pruszkowskiego i Ożarowskiego/ a szczególnie wielkiemu, liczącemu 12 tysięcy żołnierzy konspiracji podokręgowi Hallerowo, którzy do końca powstania nie wzięli udziału w powstaniu.
Trafna wydaje się ocena komendanta VIII Rejonu AK pułkownika Józefa Krzyczkowskiego Szymona zawarta w książce pt. Konspiracja i powstanie w Kampinosie, w której stwierdza między innymi:
„… Niemcy musieli stworzyć silny kordon odgradzający Warszawę od Puszczy Kampinoskiej. Jak wynika z dokumentów niemieckich, a także i z naszych danych wywiadowczych, nieprzyjaciel użył do przecięcia połączeń między leśnymi partyzantami, a powstańcami w Warszawie początkowo około 1500 a potem 3500 żołnierzy różnych broni.
Oddziały te mogły być użyte do natarcia na stolicę. /…/ Rzecz prosta, działania „Grupy Kampinos” miały największe znaczenie dla obrony na Żoliborzu. Jeśli się zważy, że Żoliborz był niemal całkowicie bezbronny w pierwszych trzech, czy czterech dniach powstania, to można przypisać „Grupie Kampinos” poważną rolę /…/ w okresie Powstania Warszawskiego. Można nawet wysunąć hipotezę, że bez istnienia „Grupy Kampinos” – wnet po Woli, padłby Żoliborz, przez którego skraj szła ważna arteria komunikacyjna.
Niemcy przeceniali nasze siły i dlatego musiała ich niepokoić obecność oddziałów partyzanckich w lasach. Nie można oprzeć się przeświadczeniu, że wpływało to na osłabienie w pewnej mierze natarcia na Warszawę…”
Dodać trzeba, że Grupa Kampinos dużą pomoc okazała powstańcom warszawskim nie tylko w ludziach /około tysiąca żołnierzy puszczańskich dwukrotnie atakowało Dworzec Gdański/, ale i w uzbrojeniu, jak również w żywności.
W konsekwencji, dwóch krwawych ataków kampinosiaków na lotnisko bielańskie, Niemcy musieli zdecydować się na likwidację lotniska.
Nie bez znaczenia była działalność Pańskiego zgrupowania w okresie powstania warszawskiego dla wojsk sowieckich, których ofensywa utknęła na prawym brzegu Wisły. Generał Vorman oceniając sytuację IX armii za okres 12-15 września 1944 r. i wyrażając obawy, że wojska sowieckie po uzupełnieniu amunicji i stanów swoich oddziałów będą próbować równoczesnym natarciem z przedmieścia od Pułtuska osiągnąć brzeg Wisły na północny zachód od Warszawy i także w tym miejscu nawiązać kontakt z powstańcami w lasach kampinoskich, konstatował:
„Leży jak na dłoni, wynikające stąd niebezpieczeństwo odcięcia oddziałów SS stojących w trójkącie rzecznym na wschód od Modlina i operacyjne rozwinięcie na najdalsze obszary (…) Przy obecnym braku widoków na szybkie opanowanie ruchu powstańczego w Warszawie i przy wzmagającym się stale zagrożeniu tyłów frontu bojowego przez oddziały powstańcze w lasach kampinoskich armia jest po prostu tylko w możności podeprzeć prowizorycznie front w dotychczasowych punktach zapalnych…”
Tego okresu pełnego znakomitych sukcesów odniesionych w walce z Niemcami przez podległe, Panu oddziały, jak również i późniejszego okresu walk na Ziemi Piotrkowsko – Opoczyńskiej, pod Białym Ługiem, Bulianowem, Falkowem, leśniczówką Hutą, Bokowem, Wibcentowem, Brzozowem, Niemojewskimi Górkami, Modrzewiem, Modrzewiem, Wincentowem, Brzozówką, Górkami Niemojewskimi, Modrzewiem, Modrzewkiem, Kraśnicą, czy w lasach Białaczewskich, aż do 17 stycznia 1945 r.
Żródło: Wspomnienia cichociemnego. Copyright by: Marian Podgóreczny, Sopot 2010
Adolf Pilch ps. Góra, Dolina (ur. 22 maja 1914 w Wiśle, zm. 26 stycznia 2000 w Londynie) – cichociemny, jeden z dowódców oddziałów Armii Krajowej. Walczył w ponad 200 bitwach i potyczkach, w zdecydowanej większości zwycięskich. Urodził się jako ósme dziecko w beskidzkiej rodzinie potomka szkockiego imigranta (uciekiniera przed prześladowaniami religijnymi), wyznania ewangelicko-augsburskiego.
Ukończył gimnazjum w Cieszynie i Państwową Wyższą Szkołę Budowy Maszyn i Elektrotechniki im. H. Wawelberga i S. Rotwanda w Warszawie. Został powołany do Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty przy 26 DP w Skierniewicach.
W 1939 niezmobilizowany, przedostał się na Węgry następnie przez Rumunię dotarł do Jugosławii, skąd statkiem Patria dopłynął do Francji, gdzie został wcielony do 3 Dywizji Piechoty (początkowo w 9 pułku piechoty następnie 8 pp).
W czasie niemieckiej agresji na Francję brał udział w walkach 8 pp, a po kapitulacji Francji i ewakuacji oddziałów polskich, 21 czerwca 1940 dotarł do Plymouth w Wielkiej Brytanii. Przeszedł szkolenie dywersyjne cichociemnych, po czym został przerzucony do Polski w nocy z 16 na 17 lutego 1943 i otrzymał przydział do Kedywu Okręgu AK Czapla (Białystok), a następnie do Okręgu AK Nów(Nowogródek), działając pod pseudonimem Góra.
Będąc oficerem Zgrupowania Stołpeckiego AK (zwanym też przez sprzymierzonych wtedy komunistów Otriadem Kościuszko, pod dowództwem mjr Wacława Pełki ps. Wacław i por. Kacpra Miłaszewskiego ps. Lewald), walczył w Puszczy Nalibockiej z oddziałami niemieckimi i policji białoruskiej. Po zdradzieckim ataku ze strony partyzantki sowieckiej w grudniu 1943 (w czasie którego Lewald został porwany samolotem do Moskwy, a większość polskich partyzantów siłą wcielona do oddziałów radzieckich) Pilch utworzył z 40 ocalałych z pogromu akowców Polski Oddział Partyzancki pod swoim dowództwem, największym problemem był brak amunicji (zapasy przejęła partyzantka sowiecka). Kilkunastotysięczne zgrupowanie sowieckie otrzymało rozkaz likwidacji partyzantki polskiej, co usiłowało uczynić. Wobec braku zaopatrzenia, bez wsparcia z Komendy Głównej AK, posiadając około 50 ludzi zawiązał on taktycznie lokalny pakt o nieagresji z okupantem niemieckim, przewidujący także dozbrojenie oddziału polskiego. Była to jedyna szansa na pozostanie w terenie i ochronę ludności polskiej przed partyzantami sowieckimi. Początkowo zostało to odebrane przez Komendę Główną AK jako rokosz: przysłany z Gór Świętokrzyskich Jan Piwnik Ponury (według innych źródeł mjr Maciej Kalenkiewicz Kotwicz) przekazał Górze oraz znajdującemu się w podobnym układzie Józefowi Świdzie Lechowi ultimatum zaprzestania działalności do czerwca 1944 roku. W ciągu kilku miesięcy oddział rozrósł się do ponad 800 ludzi (w tym uciekinierzy z oddziałów sowieckich), z czego połowę stanowiła kawaleria i stoczył ok. 200 walk z Sowietami (w tym m.in. z Otriadem Bielskich), czasami przy udziale niemieckim po stronie polskiej. W lecie 1944 roku, w obliczu szybkiego zbliżania się frontu wschodniego w wyniku operacji Bagration, przeprowadził 861 żołnierzy wraz z taborami (ponad 150 furmanek) 400 kilometrów na zachód w stronę Warszawy i przekroczył Wisłę pod Nowym Dworem Mazowieckim (jawnie, mostem, wśród reorganizujących się oddziałów niemieckich).
Pod koniec lipca 1944 roku Pilch (zmieniwszy pseudonim na Dolina) podporządkował się w Dziekanowie Polskim kpt. Józefowi Krzyczkowskiemu ps. Szymon – komendantowi VIII Rejonu „Łęgów” VII Obwodu „Obroża” Okręgu Warszawskiego AK. Mimo początkowych obaw związanych ze współpracą Góry z Niemcami, dowództwo AK wyraziło zgodę na włącznie jego oddziałów („Doliniacy”) w skład Grupy Kampinos i rehabilitację w walce. 2 sierpnia „Dolina” razem ze swoimi ludźmi zaatakował lotnisko na Bielanach.
W nocy z 2 na 3 września dokonał skutecznego ataku na stacjonujący we wsi Truskaw batalion znienawidzonej formacji SS-RONA, rozgramiając tenże i zabijając 250 rosyjskich esesmanów i raniąc 100, przy stracie zaledwie 10 zabitych i 10 rannych. Poprowadził także udany atak na tartak w Piaskach Królewskich (6/7 września). Po katastrofalnej klęsce oddziałów Grupy Kampinos w bitwie pod Jaktorowem 29 września Pilch dołączył z oddziałem 80 żołnierzy do 25 pp AK Ziemi Piotrkowsko-Opoczyńskiej Podokręgu Piotrków. Po rozwiązaniu w listopadzie 1944 roku oddziału, Pilch stanął na czele konnego Oddziału Doliny, walcząc na dawnych szlakach Hubala do stycznia 1945 roku, kiedy to ruszyła ofensywa zimowa Armii Czerwonej.
Odznaczenia:
- Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari
- Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (3 maja 1980)
- Krzyż Walecznych – czterokrotnie
- Medal „Polonia Mater Nostra Est” (1998).
Żródło: http://armiakrajowa.org.pl/tabliczki/773.html
Marian Podgóreczny ur. 2.II.1927 r. w Zaostrowieczu, pow. Nieśwież, wojew. Nowogródzkie (mgr prawa, dziennikarz, prawnik) Rodzice: Józef i Władysława z d. Dziubińska herbu Dołęga, byli nauczycielami. W latach 1939–1941 był pod ps. „Żbik”. zastępowym, a w 1941 -1944 r. drużynowym Tajnej Drużyny Harcerzy im. A. Mickiewicza w Zaostrowieczu, wchodzącej w skład ZWZ, nast. AK, W wieku 17 lat od 10. V. 1944 r. do 5 VI 1944 r. był dowódcą oddziału partyzanckiego AK po ogłoszeniu werbunku ochotników z obwodu AK „Strażnica” (Nieśwież), Po odwołaniu werbunku został wraz ze swym zastępcą Niedźwiedziem – Stanisławem Myślickim, (zginął 4 listopada 1944 pod leśniczówką Huta-Kieleckie, pośmiertnie przedstawiony przez por. Dolinę do odznaczenia orderem wojennym Virtuti Militari V kl.), skierowany do Zgrupowania Stołpecko – Nalibockiego AK, z przydziałem do 3 szwadronu 27 Pułku Ułanów AK im. Króla Stefana Batorego, jako łącznik (goniec) dowódcy szwadronu wachm. pchor. Sum-Narcyz Kulikowski i chorąży (sztandarowy) pułku. W zgrupowaniu tym przebywa cały jego szlak bojowy od Puszczy Nalibockiej, poprzez Puszczę Kampinoską, biorąc udział w Powstaniu Warszawskim, a po jego zdławieniu, – do lasów kieleckich. Po dołączeniu oddziału por. Doliny do 25 pp AK zostaje w tym pułku najmłodszym dowódcą sekcji (3 sekcji w II plutonie szwadronu kawalerii III batalionu zw. „Kampinos”, Urlopowany z dniem 17 I 1945 r. przechodzi do konspiracji skierowany wraz z grupą Doliniaków do M.O. w Opocznie, z jednoczesnym przydziałem do 6 kompani (szwadronu) dowodzonej przez por. Kłosa – Józefa Mioduszewskiego, który przybrał pseudonim „Zawieja”, w składzie 25 Pułku Piechoty Ruchu Samoobrony Armii Krajowej i Narodu dowodzonego przez gen. bryg. Stanisława Burza- Karlińskiego, wówczas porucznika.
Odznaczony:
- srebrnym krzyżem Orderu Wojennego Virtuti Militari
- dwukrotnie Krzyżem Walecznych.
- stopień wojskowy – starszy ułan, wachmistrz, kapitan.